Popularne artykuły

Czy od fruktozy rzeczywiście się tyje?
Kij w mrowisko

Czy od fruktozy rzeczywiście się tyje? 

W niektórych kręgach dość powszechnie unika się pewnego składnika odżywczego - fruktozy, która rzekomo ma być przyczyną odkładania się tłuszczu zapasowego (stąd i w konsekwencji - nadmiernej masy ciała). Co ciekawe, takie przeświadczenie nie wzięło się znikąd, lecz znajduje pewne podłoże fizjologiczne i swego czasu było popularne nawet w środowisku naukowym. Czy jednak rzeczywiście fruktoza jest realnym problemem?

Już w 1993 roku niektórzy naukowcy zasugerowali, że wysokie spożycie fruktozy może stosunkowo szybko i w istotnym stopniu prowadzić do lipogenezy de novo (pisząc kolokwialnie - przemiany węglowodanów w tłuszcz). Zwrócono bowiem uwagę na metabolizm tego monosacharydu, który omija jeden z ważnych etapów glikolizy, wymykając się mechanizmom sprzężenia zwrotnego hamowania substratu (obecne dla glukozy). Obrazując to w ekwilibrystyczny sposób - omawiany cukier zwyczajnie zwodzi mechanizmy kontrolne. Stwierdzono również, że fruktoza stymuluje kluczowe enzymy lipogeniczne, co tym bardziej utwierdzało w pierwotnej koncepcji. Ponadto, założenie „tycia od fruktozy” na swój sposób „potwierdzały” prace obserwacyjne, w których notowano, że wzrost spożycia napojów słodzonych (zawierające niemałą ilość fruktozy) był konsekwentnie związany z przyrostem masy ciała.

Należy jednak podkreślić, że taki efekt obserwowano w eksperymentach na modelu zwierzęcym i pojedynczych, mocno ograniczonych pracach z udziałem ludzi, które nie były jednoznaczne. Omawiany pogląd spotkał się również z krytyką wielu naukowców i sceptycznym podejściem ze względu na małą ilość dowodów. Nie brakowało jednak śmiałych twierdzeń, które nazywały fruktozę „trucizną”, sugerowały traktować ją jak alkohol i bezwzględnie zakazywały ich spożycia.

Fundamentalną nadinterpretacją i błędnym rozumowaniem prac z zastosowaniem fruktozy był brak odniesienia do bilansu kalorycznego i bezpośrednie przeniesienie badań na modelu zwierzęcym na człowieka. Wiemy bowiem, że regulacja masy ciała zależy od równowagi energetycznej, a metabolizm fruktozy może być zasadniczo różny u człowieka (biorąc pod uwagę chociażby ewolucję).

W jednym z badań interwencyjnych z udziałem kobiet zbadano wpływ 50% nadmiaru energii pochodzącego z fruktozy, sacharozy lub glukozy. Wykazano, że nawet w tak drastycznych warunkach lipogeneza de novo pozostała niewielką drogą usuwania fruktozy zarówno u szczupłych, jak i otyłych ludzi. Poddało to w wątpliwość założenie pochodzące z badań na gryzoniach. Ponadto, w niektórych pracach z XXI wieku notuje się, że całkowita energia z dodanych cukrów (m.in. słodzone napoje) pozostała raczej stała lub nawet spadła w niektórych segmentach populacji w ostatnich latach. Współczynnik otyłości wciąż jednak rośnie.

Kolejne prace także kwestionowały wpływ spożycia fruktozy na lipidy w osoczu, lipogenezę de novo, czy związek z otyłością. W roku 2012 opublikowano wartą zacytowania meta-analizę badań naukowych, do której włączono trzydzieści jeden prób izokalorycznych (637 uczestników) i 10 prób hiperkalorycznych (119 uczestników). Jak się okazało - fruktoza nie miała ogólnego wpływu na masę ciała w badaniach izokalorycznych. Przy interwencjach hiperkalorycznych notowano wzrost masy ciała (co jest dość logiczne). Jak sugerują autorzy - fruktoza wydaje się nie powodować przyrostu masy ciała, gdy zastępuje inne węglowodany zapewniając identyczną podaż kalorii (o ile dieta nie niesie za sobą nadwyżki energetycznej). Co więcej - w badaniach z zastosowaniem diet zapewniających deficyt kaloryczny (przy bardzo wysokim spożyciu fruktozy) notowano… konsekwentny spadek masy ciała.

Warto także rozgraniczyć źródła pochodzenia fruktozy. Cukier, fruktoza w formie rafinowanej, czy syropy glukozowo-fruktozowe to produkty, które niosą za sobą niemałą dawkę energii, nie dostarczając przy tym praktycznie żadnych wartości odżywczych pod postacią witamin, składników mineralnych, błonnika, NNKT, czy fitozwiązków. Są to zwyczajnie puste kalorie. Tymczasem owoce, również będące niekiedy istotnym źródłem fruktozy, charakteryzują się niską gęstością energetyczną i wysoką – odżywczą. Można je zatem uznać za produkty warte umieszczenia w swoim codziennym jadłospisie.

Dochodząc do swego rodzaju konkluzji - fruktoza nie jest przyczyną nadmiernej masy ciała (choć może przyczyniać się do generowania nadwyżki kalorycznej). O ile jednak rafinowane źródła fruktozy tak czy siak nie należą do wartościowych produktów żywieniowych (stąd najczęściej nie warto z nich korzystać), o tyle owoce są świetną opcją w trakcie redukcji tłuszczu zapasowego, którą zdecydowanie można uznać za realnie pomocną.

Powiązane artykuły

1 Comments

  1. Bart

    Ja się odniosę do tych „badań” na gryzoniach. Jestem producentem wyrobów słodzonych fruktozą, więc wyniki tych badań były dla mnie szczególnie interesujące. Ważyło się „”robić czy nie robić? – czy móje produkty są dobre dla ludzi, czy im szkodzą?!” Kupiłem więc te „badania”. Okazało się, że zostały przeprowadzone na zlecenie firmy stosującej inne substancje słodzące w swoich produktach, i trudno się dopatrzeć jakiegokolwiek innego powodu ich zlecenia, niż oczernianie fruktozy.
    Skrócę – badania przeprowadzono na szczurach w ciąży. Szczury (czy raczej szczurzyce) przez całą ciążę były pojone ulepem na bazie fruktozy. Po przeliczeniu wyszło nam, że to tak, jakby kobieta w ciąży, przez całe 9 miesięcy, każdego dnia zjadała 5kg fruktozy rozpuszczonej w niewielkiej ilości wody i nie przyjmowała żadnych innych pokarmów, ani napojów. Wynik zatem nie mógł być inny, jak taki, który wskazuje na szkodliwość tego produktu (potomstwo było predysponowane do nadwagi i stłuszczenia wątroby).
    Komentarzy nasuwa się wiele.. ale osobiście sugerowałbym, by ci „badacze” sprawdzili czy zdrowy jest tlen, poprzez wpuszczenie sobie do ucha czystego tlenu pod ciśnieniem 100atm, a zlecający „badanie” sprawdzili, czy zdrowa jest czysta, górska, krystaliczna woda, poprzez wlanie do żołądka 300 litrów w ciągu 3 minut. Wyników chyba możemy się domyśleć bez przeprowadzania takich badań.
    Podobno dla takich pseudonaukowców jest specjalne miejsce w piekle.

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *