Popularne artykuły

Fighterem być!
Blogi Treningowe

Fighterem być! 

Jedna z najtrudniejszych dzielnic „tamtych” czasów w rodzimym mieście kształtowała charakter podwórkowymi bójkami. Wybijane mleczaki w zaniedbanych, śmierdzących bramach i mrocznych zakątkach niebezpiecznych ulic. Kto wie, ten wie… Dzisiejsze doniesienia medialne o skopaniu dzieciaka, czy znęcaniu się kilku dziewczyn nad jedną sprawiają, że „otwiera mi się nóż w kieszeni”. Za czasów mojego dzieciństwa były solówki. Solowe występy odbywały się w każdym zakątku, przy każdym śmietniku, za szkołą, na błoniach nadwiślańskich. To co teraz jest, to szok, patologia, zwyrodnialstwo. Nieprawdaż? Otóż, tamte czasy, czasy mojego dzieciństwa w latach dziewięćdziesiątych, były bardzo honorowe. Na moim fyrtlu, nikt nikogo dla znęcania się nad słabszym nie tykał. Nikt, bez poważnej przyczyny nie atakował. „Wymiar sprawiedliwości dzielnicowej” zawsze dopadł takiego, co to komuś za nic wymierzył kopniaka. Tak to wszystko funkcjonowało. Taki był niepisany porządek dzielnicy i tak to zapamiętałem. Zmieniać się wszystko zaczęło pod koniec lat 90. Milenium chyba zamieszało w sposobie rozumienia przyziemnych spraw.

Jak już napomknąłem, świat sportów walki interesował mnie od dziecka. Naoglądałem się filmów z Brucem Lee, Van Dammem, Stallone. Każdy młody chłopak chciał być wtedy fighterem. Pisałem już w swoich opowieściach o tym, jak trafiłem na pierwszy trening mając jakoś 14 lat. Wtedy zaprzepaściłem wszystko przez jeden złamany nos. Kto przeczytał ten wie, kto nie - odsyłam do poprzednich wpisów. Jak każdy z nas wie, życie jest przewrotne. Los steruje naszą życiową wędrówką i jest nieprzewidywalne. W moim przypadku, tak zakręciła życiowa dróżka, że wróciłem do sportu, i… zagościłam w nim na dłużej.

Czy uważam się za fightera. Tak! Dorosłem do tego i z pełną świadomością mogę powiedzieć: tak! Jestem Fighterem.

Walczę sam ze sobą, walczę na macie i czekam na swoją pierwszą walkę w klatce. Na sto procent, przyjdzie i na mnie czas. Nawet jeśli miałaby to być tylko jedna, pierwsza i ostatnia walka, wiem, że na jakiejś gali MMA wystąpię.

Oglądając galę KSW 39 towarzyszyły mi potężne emocje. Gdzieś tam, w moich trzewiach rozgrywała się walka marzeń i nadziei. Czułem się tak, jakbym to ja stał przed ogromną publiką i szykował się do pojedynku. Miałem tak jakoś dziwnie… po raz pierwszy w życiu tak miałem. Może dla tego tak zaangażowało się moje Ja, bo poznałem kilku zawodników tej federacji osobiście. Teraz już inaczej postrzegam ich walki. Sam wiem, ile kosztuje przygotowanie się do zawodów. Myślę tu o Mistrzostwach Polski ADCC, bo do tych mistrzostw przygotowywałem się po raz pierwszy w życiu z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem. Byłem na obozie sparingowym i trenowałem po 5-8 razy w tygodniu, by dojść do życiowej formy. Niestety, nie wystarczyło, by zdobyć medal. Wyobrażam sobie, ile zawodnicy poświęcają czasu i energii, na zdobycie mistrzowskiego pasa.

Po raz kolejny czeka mnie okres przygotowywania się do kolejnego przedsięwzięcia. Tak to u mnie bywa. Nie zdradzę swoich planów. Będę po prostu kolejno opisywał wszystkie poczynania. Tak zrobię: od początku, aż do ostatniego dnia. I wtedy prześlę Wam zdjęcie z hali sportowej. Oczekujcie zatem na kolejne moje wpisy.
Wracając do pierwszych zdań tego bloga. Zastanawiam się często, czy pierwsze doświadczenia z dzieciństwa pomogły mi, czy przeszkod
ziły w tym, gdzie teraz jestem, co robię i gdzie moja droga będzie dążyła. Każdy z nas ma wiele przemyśleń, każdy ma marzenia. Ja swoje marzenia po prostu spełniam tak, jak tylko pozwala mi na to życie. Działam...
Działam ja, działaj i Ty!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *