Popularne artykuły

Raz się chce, raz się nie chce
Blogi Treningowe

Raz się chce, raz się nie chce 

Dziś mi się nie chce.... dziś mi się chceeee!

Przewrotne jest życie „staruszka”. Od tych dwóch zdań zacznę poranną rozkminkę o chceniu i niechceniu. I chociaż rozważań takich jak to pojawiło się już bez liku, to jeszcze i jedno… sam napisałem kilka. To teraz: kiedy mi się chce, a kiedy nie. Mowa oczywiście o trenowaniu. Bo to w końcu blog sportowy. Czasami wolałbym może, żeby był to blog kulinarny. Taki z serii „jem co chcę i tyję ile chcę”. Hehe… to by było dopiero. Stu kilogramowy Andrzej siedzi i żre... hehe... . Żartuję oczywiście.

 

Cieszę się, że piszę o sporcie, że przedstawiam Wam moje zmagania ze zwykłymi trudnościami i radości jakie mi towarzyszą w związku z uprawianiem sportu. Gdzieś tam, w przeszłości, zawsze o tym marzyłem, i cieszę się że spełniam marzenia. Ale jest tak, że kolejny raz mi się nie chciało… . I po raz kolejny Wy, czytelnicy daliście mi kopa do działania. „Przygniata mnie pesel” tak napisałem.

https://www.facebook.com/tznajlepszymi/photos/a.125142407848658/776543499375209/?type=3&theater

Bo czasami dokucza jego ciężar, i wiem, że nie tylko mnie. Bolące ciało i umysł powodują niechęć do życia. No i co po bredniach jakie wypisałem na internecie zrobiłem ja? Siup! Śmignąłem pobiegać. Czapka na głowę, ciepłe gacie, pies „pod pachę”, i heja w drogę. Miałem dzień wcześniej takie przemyślnie, że może pobiegnę odwiedzić kolegów morsujących w jeziorze niedaleko mojego domu. Ale kiedy się obudziłem, nie chciało mi się nic. Jednak! Ruszyłem jednak w błocie po kostki. Dotarłem do szaleńców taplających się w wodzie jeziora. Morsowanie dla mnie jest bardziej szalone niż... po prostu jest szalone i tyle. Nawet moja psina się dziwiła, co te chłopy tam robią, i na lód bała się wejść. Hehe. Ależ to śmiesznie wyglądało, kiedy ciągnęła tyłkiem po lodzie przy mojej delikatnej pomocy. Szybka foteczka, żeby nie było. I zeszliśmy z tafli bez stresu. Droga powrotna do domu tak samo błotnista jak nad jezioro. Podsumowaniem była kąpiel psiny i pranie butów.

https://www.facebook.com/tznajlepszymi/photos/a.125142407848658/776679939361565/?type=3&theater

 

Ale najważniejsze, że jednak się chciało. Trening ostatecznie zrobiłem. Bo w tym całym niechceniu jest coś takiego, że jak już człek się zmusi, to od razu życie jest lepsze.

Już niedługo dłuższe teksty o sensownych sprawach.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *