Popularne artykuły

Powrót na front!
Blogi Treningowe

Powrót na front! 

Czas wolny od treningów już za mną. Był to bardzo wyczerpujący czas. Przeżyłem dwa tygodnie w ciągłym biegu. Ustawiczne zmęczenie, brak snu, telefony tu i tam, dopinanie wszystkiego na ostatnią chwilę … Jedzenie okrutne dla żołądka i dla odprężenia - piwko wieczorem. Tak… piwo, kto sportowcowi zabroni? Hehe.

Udało mi się zaliczyć trening, a raczej "wolną matę" kiedy byłem w Poznaniu. Odwiedziłem tam zaprzyjaźniony klub Gameness Team. Trafiłem z hotelu na miejsce oczywiście dzięki nawigacji (przecież ja z prowincji). Sala ogromna, podzielona kotarami na trzy oddzielne sekwencje. I tak: na jednej części odbywał się trening judo, na kolejnej Tomek Smierzchalski prowadził trening. Na ten właśnie trening, a właściwie jego koniec dotarłem . Żałuję, że nie było mi dane być na Mistrzostwach Polski, które odbywały się dzień później. Żałuję, bo na wolnej macie zostało niewiele osób. Dane mi było jednak zaliczyć kilka waleczek. Muszę powiedzieć, że do tego klubu mam dużą sympatię. A jakie są powody tej sympatii? Otóż: z trenerami Jarkiem Zjeżdzałką i wspomnianym Tomkiem miałem przyjemność być na swoim pierwszym w życiu seminarium Brazylijskiego Jiu Jitsu. To z ich rąk nominowany na wyższe pasy jest mój trener, Ariel Piechocki. To z trenującym w Gameness Filipem Sadowskim przeprowadziłem jeden z pierwszych wywiadów w swojej karierze „pismaka”. Same fantastyczne wspomnienia. Zapewne będzie ich więcej. Muszę przyznać, że długo jeszcze po treningu, w hotelowym pokoiku rozważałem, jak i kiedy wrócić na salę tego klubu. Zobaczymy, czy plany wypalą w przyszłości. Na teraz, wyjazdy służbowe mam już zaliczone na ten rok.

Wracam do normalnego trybu treningowego. Rozpocząłem je od czwartkowej wizyty w Stomil Crossfit i piątkowych sparingów w Grappler Grudziądz. Na macie, frekwencja dopisała pomimo uczestnictwa jedenastu chłopaków w jutrzejszych Mistrzostwach Polski MMA w Time of Masters w Gdyni. O dziwo, moja kondycja, jak na tak długą przerwę w treningach, była niezła. Z maty zszedłem ostatni. Co do wyników moich kolegów w zwodach MMA, to:

Kewin Wiwatowski  FC - 93 kg - złoto
Kacper Miasko FC - 70 kg - srebro
Nika Phatian  junior - 70 kg - srebro
Tobiasz Lewandowski OFS - 93 kg - srebro.
Nodar Phatian junior - 66 kg - brąz
Robert Stachowski OFS - 66 kg - brąz

Co do mnie: na sobotę, 11 listopada, zaplanowałem udział w pierwszym tego typu biegu w Grudziądzu, bieg przełajowy na dystansie 6 km. Miał on miejsce na Księżej Górze. Mieści się tam niedawno udostępniony do zwiedzania Fort. Pamiętam, że kiedyś powiedziałem właścicielowi zabytku, że fajnie byłoby pobiegać na jego terenie. I stało się. Sami rozumiecie, że nie mogłem sobie tego biegu odpuścić. Założyłem sobie, a właściwie – założyliśmy sobie z Agą, że będzie "bez spiny", że na spokojnie, po prostu, przebiegniemy bez walki o wynik. Biegliśmy przecież dla Niepodległej. Co do organizacji imprezy: wydaje mi się, że prócz właścicieli, którzy dołożyli wszelkich starań dla realizacji biegu, kilku innych współorganizatorów niezbyt przyłożyło się do inicjatywy. Bywałem na lepiej zorganizowanych biegach. Jeśli chodzi o trasę - trasa edukacyjna, przepiękna, ukazująca architekturę terenu w pełnej, nieznanej mi krasie. Niestety, z powodów technicznych nie mogę Wam przedstawić dokumentacji fotograficznej. Trasa była urozmaicona, wymagająca podbiegania i zbiegania co jakiś czas. Dwa okrążenia spowodowały, że trzeba było w niektórych miejscach bardzo uważać, by nie zjechać na tyłku. I jeszcze wszechobecne jesienne liście – wszak to 11 dzień listopada . Bieg przebyłem typowo, treningowo. Był to solidny trening. Trzeba przyznać, że Aga zrobiła solidny progres w bieganiu. Jeszcze rok temu byłoby nieciekawie. Teraz było naprawdę dobrze. Nawet większe wzniesienia pokonała z zapasem sił. Można by rzec "kto nie spróbuje, nie będzie wiedział, czy da radę". Był to dla nas kolejny wspólny bieg w bieżącym roku. Nasz wspólny wynik 00:45:35. Na metę wbiegliśmy bowiem jednocześnie. O mojej awersji do biegania pisałem już wiele razy. Teraz doszła do tego paskudna pogoda; jesienna szaruga i zimno, i bleeeeeee. Święto Niepodległości to wyjątkowy dla mnie dzień. Od czasu, kiedy zacząłem ponownie trenować, to już trzeci raz celebruję ten dzień aktywnością sportową dla tych, którzy za nasza Polskę i naszą wolność przelali krew. Cieszy mnie, że wielu z Was również tak robi. Oddajemy tym samym hołd naszym przodkom, którzy, mimo 123 lat niewoli, nadal w sercach nosili miłość do ojczyzny. Dla których nasze barwy narodowe, nasza historia i pragnienie niepodległości były cenniejsze niż życie. Wolność i niepodległość to wielka sprawa dla każdego patrioty, dla każdego Polaka. Jesteśmy narodem jedynym w swoim rodzaju. Cześć i chwała bohaterom!

Moja dwutygodniowa absencja sportowa spowodowała, że nie wiem, czy w tym roku zdążę wystartować w zawodach grapplingowych. Był plan, niestety, te dwa tygodnie "wolnego" wszystko popsuły. Mam kilka dni na podjęcie decyzji. Zobaczymy. Wiem jednak, że wróciłem na odpowiednie tory i postaram się jak najszybciej wrócić do formy i ja podnosić.

I do Was teraz: Bądźcie zdrowi.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *