Popularne artykuły

Winter Open 2017
Blogi Treningowe

Winter Open 2017 

Pytacie mnie prywatnie, jak poszło na Winter Open. To ogłaszam wszem i wobec - był medal. Trzeba jednak wytłumaczyć kilka spraw.

Ostatnie cztery tygodnie to pewnego rodzaju mix. Dwa tygodnie laby i dwa bardzo ciężkich treningów. Te ostatnie przepracowałem naprawdę na wysokich obrotach. Nie do końca udało mi się przewidzieć, że zmiana kategorii wagowej nie będzie mi służyła. Zderzenie z rzeczywistością było bolesne, i to bardzo. Moje trzy walki w kategorii 73,5 kg, i wszystkie trzy przed czasem przegrane. Jedna przegrana na Mistrzostwach Europy i dwie na Winter Open. Moja wyprawa do Lubonia, to kolejny samotny wyjazd w poszukiwaniu sportowych wrażeń. W kategorii Master pow. 30 roku życia, na liście na "wolny los" trafiłem od razu do strefy medalowej. Półfinał przyniósł mi starcie ze zwycięzcą tej kategorii. Przeciwnik okazał się wyjątkowo silny i dobry. Pierwszą walkę wygrał poddaniem, finałową chyba też. Kozak, jak powiedział jego trener jiu jitsu, trenuje od (UWAGA) kilku miesięcy. Podobno, coś wcześniej trenował.

Kurde… jaki talent. Przegrać z kimś takim, kto tak krótko trenuje, troszkę mnie zdołowało. Ale trzeba iść dalej i walczyć jak należy. Ale wróćmy do walki. Udało się, lekko przestraszyć na początku przeciwnika (tak mi się wydaję) i nawet zdobyć jakieś punkty. Niestety, później to już tylko była moja obrona przed technikami kończącymi. Udało mi się uciec dwukrotnie, mimo dobrze zapiętych i silnie trzymanych technik. Wpadłem niestety w trójkąt, który trzymany był w takiej pozycji, że nie miałem nawet jak się ruszyć. W końcu sam musiałem odklepać. I przegrałem pojedynek. No cóż… Sami zobaczcie prezentowany poniżej film.

Pojedynek kosztował mnie dużo energii, tej fizycznej, jak i tej - psychicznej. Po raz pierwszy udało mi się odblokować przed zawodami głowę i podejść do całego wyjazdu z wielkim luzem. Dopowiem tylko, że po drodze na Winter Open, pozwoliłem sobie zahaczyć o dwa boxy: CrossFitowe, w których odbywały się zawody z udziałem koleżanek i kolegów i z klubu, gdzie pracuję nad siłą.

Pozwoliłem sobie na podejście do kategorii Adult. Może i miałem niewielki zapał do walki. Dopadł mnie marazm i niechęć. Udało mi się „obalić” przeciwnika chyba dwukrotnie i... znowu wpadłem w trójkąt.Tym razem "odwrotny", i... znowu musiałem klepać. Nie zaliczyłem tego wyjazdu do udanych. Jednak cieszy mnie cała sytuacja. Dostałem po raz kolejny porządnego kpa do treningów.

Kiedy piszę ten tekst, jest wtorkowy wieczór, 5 dzień grudnia 2017 r. Wracam do rzeczywistości. Miałem dużo czasu, bo aż 3 pełne dni na przemyślenia i na odpoczynek. Zdecydowałem, że zostaję w tej kategorii wagowej, w której walczyłem w sobotę. Podjąłem decyzję, że będę tak długo pracował nad stylem, siłą i techniką, aż w końcu uda mi się wygrywać walki. Takie postanowienie podjąłem dla swojego dobrego samopoczucia… dla siebie. Chcę się cieszyć widokiem zdobytych medali.

Zbliża się koniec roku, można powiedzieć, że to moje pierwsze noworoczne postanowienie. Będę kierował się do zwycięstwa systematycznie i wytrwale! Dziękuję pięknie wszystkim, którzy życzyli mi powodzenia przed wyjazdem. Było Was tym razem tak dużo, że nie sposób wszystkim podziękować z osobna. Dziękuję również Arielowi Piechockiemu, który sprawił mi niespodziankę pojawiając się na hali podczas moich startów. Doceniam to bardzo.

Dziękuję… dziękuję wszystkim!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *